środa, 21 maja 2014

Insanity i herbata z liści malin - co je łączy?

Treningu Insanity większości przedstawiać nie trzeba, za to liście malin są zdecydowanie mniej znane. Zanim napiszę co je łączy, przybliżę nieco zalety tych drugich.

Liście maliny - odkryłam pod koniec ciąży dzięki swojej położnej. Mają wspomagać przebieg porodu. Smak herbaty nieco specyficzny ale polubiłam go do tego stopnia, że parę miesięcy po porodzie wróciłam do picia naparu. I wtedy odkryłam ich rewelacyjne działanie na mój organizm. "Trudne dni" przestały być trudne. Bez bólu brzucha, osłabienia, migreny pojawiają się rzadziej.

A ja durna o tym zapomniałam i od ponad miesiąca nie piłam tej zbawiennej herbatki. Skończyło się to kilkudniowym wykluczeniem z aktywności fizycznej. Po raz kolejny przekonałam się, że jestem od  jej picia po prostu uzależniona. Dzięki niej nie musiałam wcześniej rezygnować z treningów, nawet tak intensywnych jak insaniti. Chyba czas zrobić żelazne zapasy w kuchennej szafce ;)

Dla zainteresowanych kilka innych zalet herbaty z liści malin:

" Napar z liści malin ma działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, ściągające, rozkurczowe, moczopędne, żółciopędne, przeciwgorączkowe i przeciwbiegunkowe. Zalecany jest więc szczególnie w przypadku:
- Stanów zapalnych jamy ustnej
- Dolegliwości trawiennych i biegunek
- Bolesnych menstruacji
- Przeziębień
- Zapaleń dróg moczowych"




Tak jak wspomniałam, miałam kilkudniową przerwę, zbliża się jednak 4 tydzień insanity w związku z tym moje spostrzeżenia. Moja kondycja już nie wywołuje u mnie poczucia zażenowania ;) Oczywiście nie jest to tempo Shauna ale jest coraz lepiej. Nie czuję się jednak gotowa na drugi miesiąc treningów. Postanowiłam zrobić jeszcze 2 tygodnie treningów z pierwszego miesiąca.A potem... ogień ;)

Czy ciało się zmieniło? Tu ciekawostka... Zauważyłam nieco dziwną zależność. Ćwiczę intensywnie a moje ciało wygląda "gorzej" -  jest "spuchnięte" , waga rośnie ale rosną też obwody. Po przerwie wszystko wraca do normy. Mam wrażenie,że ćwiczenia powodują zatrzymanie wody. Obserwuję to już któryś raz po zintensyfikowaniu treningów.  Na szczęście już się przyzwyczaiłam bo na początku było to mocno demotywujące - ćwiczę, wylewam siódme poty a widok w lustrze gorszy niż parę dni wcześniej. Na szczęście po dniu przerwy widać,że ciało jest jędrniejsze i smuklejsze. Spektakularnych zmian nie ma ale ja jestem cierpliwa... ;)








niedziela, 4 maja 2014

Insanity tydzień pierwszy :)

Pierwszy tydzień treningu Insanity za mną - kondycja kiepska, ale trudno się dziwić po ostatnich przejściach. Czas podkręcić tempo bo zbyt wiele tygodni mi uciekło z powodu chorób. To moje drugie podejście do tego treningu. Za pierwszym razem zakończyłam miesiąc i  atak kamieni unieruchomił mnie na dłuższy czas.
Mam nadzieję,że tym razem zakończę pełny cykl i wrócę do formy. Przede wszystkim liczę na wzmocnienie mięśni i kondycji. Nie ukrywam, że mały spadek kilogramów też by mnie ucieszył ;)


Powoli odświeżam, a właściwie buduje na nowo ;) wiosenną garderobę. Jak miło wejść do sklepu i kupić coś, na co kiedyś nie miałabym odwagi spojrzeć. Oto nowy nabytek w stylu retro ;) Nawet lekkie poszerzenie sylwetki z powodu warstwowej halki mnie nie zniechęca.



Chciałabym polecić Wam rewelacyjny bezmięsny pasztet soczewicowy ze śliwką ! Wspaniały smak, zdrowy, lekki. Uwielbiam :)



Przepis znajdziecie tutaj http://www.jadlonomia.com/2013/12/pasztet-soczewicowy-ze-sliwka.html  Blog pełen jest zdrowych i przede wszystkim smacznych inspiracji :)